Losy esesmanów z obozu koncentracyjnego Auschwitz po zakończeniu II wojny światowej do dzisiaj budzą wiele kontrowersji. Wielu z nich uniknęło kary, a nawet żyło długie lata w ukryciu. Jak potoczyły się dalsze losy oprawców z Auschwitz? Jakie kary spotkały tych, których udało się osądzić? I jak ich zbrodnie wpłynęły na życie kolejnych pokoleń?
Procesy norymberskie po wojnie
Bezpośrednio po wojnie wiele wysoko postawionych esesmanów i lekarzy obozowych stanęło przed Trybunałem w Norymberdze. Byli wśród nich m.in. Rudolf Höss - komendant Auschwitz, czy Josef Kramer - komendant obozu Bergen-Belsen. Znaczna część oskarżonych została skazana na karę śmierci przez powieszenie. Jednak wielu niższych rangą esesmanów uniknęło wtedy odpowiedzialności. Pojawiały się trudności z ustaleniem ich tożsamości i konkretnych zarzutów. Dla wielu z nich procesy norymberskie były sygnałem do ucieczki i ukrycia się.
Ukrywanie się esesmanów po 1945
Ucieczki do Ameryki Południowej
Wiele esesmanów po wojnie uciekło do krajów Ameryki Południowej - głównie Argentyny, Paragwaju, Brazylii i Chile. Korzystali z tzw. "szlaków szczurów" organizowanych m.in. przez Watykan. Zmieniali nazwiska i zaczynali nowe życie. Jednym z najsłynniejszych był Josef Mengele - "Anioł Śmierci" z Auschwitz. Ukrywał się w Ameryce Pd. aż do swojej śmierci w 1979 r.
Zmiany tożsamości w Niemczech
Wielu zbrodniarzy pozostało po wojnie w Niemczech, ukrywając się pod fałszywymi nazwiskami. Korzystali z siatek wsparcia dawnych nazistów. Często też wstępowali do zakonów, aby ukryć się jako mnisi lub księża. Przykładem jest Otto Wächter - gubernator Krakowa. Po wojnie żył jako zakonnik w klasztorze под fałszywym nazwiskiem.
Ukrywanie się w klasztorach i kościołach
Wiele esesmanów znalazło schronienie w kościołach. Zakonnicy często wspierali ich finansowo i pomagali w uzyskaniu nowych dokumentów. Np. Franz Stangl - komendant Treblinki i Sobiboru, po wojnie pracował w fabryce firmy będącej własnością archidiecezji. Taką pomoc tłumaczono "chrześcijańskim miłosierdziem".
Polowanie na zbrodniarzy nazistowskich
Ściganie przez aliantów i polskie władze
Mimo trudności, alianci podejmowali wysiłki, by odnaleźć i osądzić zbrodniarzy wojennych. W Niemczech działały specjalne grupy ścigające esesmanów. Polskie władze również starały się ich wykryć m.in. wśród volksdeutschów na Ziemiach Odzyskanych. Dochodziło do procesów, ale wiele osób wymknęło się wymiarowi sprawiedliwości.
Procesy w latach 60. i 70. XX w.
Kolejna fala procesów nazistów miała miejsce w latach 60. i 70. XX wieku, gdy Niemcy Zachodnie scedowały część suwerenności na rzecz Izraela, umożliwiając mu ściganie zbrodni. Do najgłośniejszych należał proces oświęcimski w latach 1963-65. Oskarżeni zostali skazani na kary dożywocia. Również w Polsce miały miejsce procesy oświęcimskich oprawców.
Ciągłe poszukiwania do dzisiaj
Do dziś trwają poszukiwania esesmanów, którym udało się wcześniej ukryć. Wykorzystuje się m.in. badania DNA i śledztwa historyczne. Tylko w latach 2016-2020 Niemcy wszczęły postępowania przeciwko kilkunastu byłym członkom załóg obozów koncentracyjnych. Ścigani są także ci, którzy pomagali zbrodniarzom uniknąć kary.
Kary dla zbrodniarzy i oprawców
Wyroki śmierci po procesach
W pierwszych latach po wojnie wymierzono kary śmierci wobec wielu zbrodniarzy - Rudolf Höss, Josef Kramer czy Franz Ziereis z Mauthausen. Później takie wyroki były rzadsze. Np. w procesie załogi Auschwitz przed sądem we Frankfurcie w latach 1963-65 skazano 22 osoby, ale tylko 6 na karę śmierci.
Dożywocie i długoletnie kary
Częstsze były wyroki dożywotniego pozbawienia wolności - m.in. dla Richarda Baera, ostatniego komendanta Auschwitz. Inni otrzymywali kary 15-20 lat pozbawienia wolności. Jednak nierzadko kary te ulegały skróceniu lub złagodzeniu ze względu na wiek i stan zdrowia.
Amnestie i przedwczesne zwolnienia
W RFN w latach 50. przeprowadzono amnestie dla wielu więźniów i skrócono wyroki. Dzięki temu na wolność wyszedł m.in. Wilhelm Boger z Auschwitz. Także później niektórzy, jak Josef Mengele, uniknęli kary dzięki przedawnieniu zbrodni.
Życie po odsiedzeniu kary
Ciche życie z dala od społeczeństwa
Ci, którzy odbyli karę, często wracali do normalnego życia, ale pod zmienionym nazwiskiem i z dala od miejsca zamieszkania sprzed wojny. Unikali rozgłosu, aby nie zostać rozpoznanymi. Np. Franz Stangl przez lata pracował w fabryce, a jego sąsiedzi nie znali jego przeszłości.
Kontynuacja poglądów i ideologii
Niektórzy jednak nadal podtrzymywali swoje nazistowskie poglądy. Spotykali się na tajnych zjazdach, aby wspominać "stare, dobre czasy". Ujawnienie takich praktyk przez media prowadziło nierzadko do ponownych procesów w latach 60. i 70.
Publikacje książek i wywiadów
Część esesmanów publikowała po latach książki wspomnieniowe, próbując usprawiedliwić swoje zbrodnicze czyny lub relatywizować zbrodnie nazistów. Inni udzielali kontrowersyjnych wywiadów, np. Franz Stangl dla pisarki Gitty Sereny w 1971 r.
Dziedzictwo zbrodni i wpływ na potomków
Stygmatyzacja rodzin esesmanów
Rodziny esesmanów przez dziesięciolecia borykały się ze stygmatyzacją i ostracyzmem. Często zmieniały miejsce zamieszkania, aby ukryć swoje pochodzenie. Mimo to nierzadko spotykały się z gróźbami i aktami przemocy ze strony osób prywatnych.
Problemy psychiczne wśród dzieci
Dzieci zbrodniarzy wojennych często miały problemy z pogodzeniem zbrodniczej przeszłości swoich ojców z miłością do nich jako rodziców. Cierpiały z powodu wstydu, poczucia winy, depresji. Niektóre popełniały samobójstwa.
Wysiłki na rzecz pojednania
Od lat 90. podejmowane są wysiłki na rzecz pojednania i zrozumienia pomiędzy dziećmi sprawców a ofiar. Odbywają się spotkania, wymiany doświadczeń, wspólne podróże do miejsc pamięci. Ma to służyć budowaniu pokoju i zapobieganiu kolejnym tragediom.
Podsumowanie
Losy esesmanów z Auschwitz po wojnie pokazują, jak trudno było rozliczyć zbrodniarzy z systemu totalitarnego i jak wielu uniknęło kary. Jednak dzięki wysiłkom aliantów i polskich władz, a także procesom z lat 60. i 70., wymierzono sprawiedliwość przynajmniej części z nich. Przeszłość ta do dzisiaj rzuca cień na potomków zbrodniarzy, ale też mobilizuje do pracy nad pojednaniem. Jest przestrogą, aby nigdy więcej nie dopuścić do podobnych zbrodni.