Obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau to jedno z najstraszniejszych miejsc w historii ludzkości. Mimo upływu dekad wciąż budzi przerażenie niewyobrażalna skala okrucieństwa, jaka rozgrywała się za jego murami. Choć zbrodnie dokonywane na więźniach są dobrze udokumentowane, wciąż pojawiają się nowe, drastyczne fakty. Jednym z takich odkryć jest rola strażników SS, którzy bez mrugnięcia okiem mordowali, gwałcili i znęcali się psychicznie nad osadzonymi. Byli oni zdeterminowani, by wypełnić swą "misję" i zgotować ofiarom jak największe cierpienie.
Zbrodnie strażników SS wobec więźniów Auschwitz
Obóz Auschwitz od samego początku naznaczony był brutalnością. Już w 1940 r. Niemcy rozpoczęli masowe mordy jeńców wojennych przy użyciu cyklonu B. Później na porządku dziennym były egzekucje przez rozstrzelanie oraz w komorach gazowych. Strażnicy SS chętnie brali w nich udział, często "dobijając" ofiary. Masowe zagłady organizowano z zimną krwią, według ściśle ustalonego planu. Nie oszczędzano kobiet, dzieci, osób chorych i starszych.
Poza wykonywaniem wyroków śmierci, strażnicy na własną rękę gnębili więźniów. Znęcali się fizycznie i psychicznie, bili do nieprzytomności i pozbawiali jedzenia. Często dopuszczali się gwałtów, także z użyciem psów. Zmuszali więźniów do niewolniczej pracy, czasem powodując kalectwo lub śmierć z wycieńczenia. Wymyślali też okrutne kary, jak stanie godzinami na mrozie czy chłoście. Robili wszystko, by upokorzyć i odebrać wolę walki.
Mordowanie i głodzenie
Pewną "rozrywką" dla strażników SS było strzelanie do więźniów bez powodu. Czasem ofiarą padali ludzie pracujący lub idący w kolumnie. Kule trafiały także osoby stojące zbyt blisko drutów. Zwykła złośliwość powodowała, że strażnicy zabijali dla samej przyjemności.
Inną metodą dręczenia było głodzenie. Ludzie ledwo żywi musieli ciężko pracować. Czasem zmuszano ich do wyczerpujących ćwiczeń fizycznych. Wielu umierało z wycieńczenia. Świadome pozbawianie pożywienia było jedną z ulubionych metod okrutników z SS.
Bicie i gwałty
Strażnicy SS często bili więźniów bez powodu, siekąc pałkami czy kopiąc butami. Nierzadko bito do nieprzytomności lub śmierci. Ciosy spadały zwłaszcza na tych, którzy nie nadążali z pracą. Bicie było wręcz codziennością.
W obozie dochodziło masowo do gwałtów przez strażników SS, także przy użyciu psów. Kobiety były wykorzystywane seksualnie w każdym wieku - również dzieci i staruszki. Gwałty odbywały się publicznie, dla upokorzenia ofiar. Był to jeszcze jeden przejaw bestialstwa oprawców.
Dehumanizacja więźniów
Strażnicy SS traktowali osadzonych jak bydło, pozbawione człowieczeństwa. Zmuszano ich do nagości, strzyżenia włosów, kąpieli w lodowatej wodzie. Odbierano im imiona i nadawano numery. Wprowadzano absurdalne zakazy, jak zakaz trzymania rąk w kieszeniach. Wszystko po to, by upodlić ludzką godność.
Brutalne metody stosowane przez strażników
Służba w obozach koncentracyjnych wymagała od strażników SS silnych nerwów i bezwzględności. Byli oni starannie dobierani przez SS i przechodzili intensywne szkolenie. Uczyli się tam okrutnych metod postępowania z więźniami. Później na co dzień wykazywali się wyjątkowym bestialstwem i brakiem ludzkich odruchów.
Stosowanie cyklonu B
Jedną z najbardziej przerażających metod masowego mordu był cyklonB - trujący gaz stosowany w komorach. To właśnie strażnicy SS obsługiwali mechanizm zrzucania granulatu przez otwory w suficie. Patrzyli przez wizjer, jak ludzie w konwulsjach umierają w męczarniach. Po 15 minutach wchodzili sprawdzić, czy na pewno wszyscy nie żyją.
Rozstrzeliwania i powieszenia
Inną pospolitą metodą eliminacji były egzekucje przez rozstrzelanie. Strażnicy eskortowali skazańców na śmierć i strzelali im w tył głowy. Czasem kazali im wykopać własny grób. Równie częste były powieszenia na oczach współwięźniów, mające ich zastraszyć.
Okrutne kary i tortury
Strażnicy SS wynajdywali wymyślne kary dla więźniów. Zmuszali ich np. do wielogodzinnego stania w lodowatej wodzie, na mrozie lub w bezruchu. Inne okrutne formy to bicie do krwi, wieszanie za ręce czy rażenie prądem. Stosowano też różne tortury psychiczne, jak pozorowane rozstrzelania.
Strażnicy SS jako wykonawcy rozkazów
W powszechnej opinii strażników SS postrzega się jako bezwolne narzędzia reżimu, ślepo wykonujące rozkazy przełożonych. Jest to obraz niepełny. Choć faktycznie byli zobowiązani do posłuszeństwa i pilnowania porządku, to wykazywali się też dużą samowolą i inicjatywą w znęcaniu się nad więźniami.
Bezwzględne posłuszeństwo rozkazom
Strażnicy musieli bez zastrzeżeń wykonywać polecenia. Nie wolno im było kwestionować decyzji przełożonych ani okazywać najmniejszych wątpliwości. Posłuszeństwo było najważniejszą zasadą. Dlatego też bez oporów brali udział w masowych mordach i kaźniach więźniów.
Wszechobecna kontrola
Funkcjonariusze SS podlegali ścisłej kontroli. Prowadzone były rejestry pełnionych przez nich służb i wydanych broni. Musieli też składać regularne meldunki zwierzchnikom. Za najmniejsze przewinienia groziły surowe kary. System ten miał zapobiec jakimkolwiek oznakom niesubordynacji.
Indoktrynacja ideologią nazistowską
Strażników SS celowo indoktrynowano ideologią nazistowską, uzasadniającą eksterminację. Uczono ich o wyższości rasy aryjskiej i konieczności oczyszczenia świata z "podludzi". Mieli traktować więźniów jak istoty niższego gatunku. Funkcjonariusze byli więc przekonani o słuszności swoich okrutnych czynów.
Indywidualne przypadki okrucieństwa strażników
Choć z reguły strażnicy działali zbiorowo, realizując rozkazy, zdarzały się też indywidualne akty sadyzmu. Niektórzy funkcjonariusze SS szczególnie wyróżniali się na tle innych, wymyślając wyrafinowane sposoby znęcania się nad więźniami. Byli prawdziwymi mistrzami okrucieństwa, budzącymi grozę nawet wśród innych oprawców.
Josef Mengele i zbrodnicze eksperymenty
Jednym z najbardziej znanych sadystów był obózowy lekarz Josef Mengele. Przeprowadzał on pseudomedyczne eksperymenty na więźniach. Wstrzykiwał substancje w oczy dzieci, amputował kończyny bez znieczulenia, zarażał chorobami. W imię swojej chorobliwej ciekawości popełniał niewyobrażalne zbrodnie.
"Krwawy Szlomo" i jego okrucieństwa
Szlomo Morel, zwany "krwawym Szlomo", wsławił się wyjątkowym okrucieństwem. Osobiście katował więźniów do nieprzytomności, topił ich w beczkach z fekaliami czy zamykał w piwnicach pełnych wody. Wymyślał też chorą "zabawę" w obozowego kata. Był postrachem obozu.
Irmgard H. i mordowanie dla przyjemności
Przykładem kobiety-oprawcy była Irmgard H. Namawiała współwięźniarki do ucieczek, by móc je rozstrzelać. Zabijała też dzieci i niemowlęta dla własnej satysfakcji. Według relacji świadków czerpała chorą przyjemność z zadawania bólu i śmierci. Byłauosobieniem zła.
Kohorta śmierci - elitarna formacja SS
Strażnicy SS nie byli zwykłymi funkcjonariuszami. Tworzyli elitarną i fanatyczną formację, nazywaną "czarnym zakonem". Byli starannie dobierani i szkoleni w duchu bezwzględnej lojalności i posłuszeństwa. Stawali się w ten sposób doskonałymi narzędziami terroru i śmierci. Ich krwawe czyny na zawsze naznaczyły historię.
Staranne dobieranie kandydatów
Do służby przyjmowano tylko "rasowo czystych" mężczyzn, lojalnych wobec reżimu. Musieli legitymować się nienaganną przeszłością i rekomendacjami. Byli to więc ludzie o poglądach skrajnie nacjonalistycznych, gotowi do realizacji zbrodniczych celów.
Bezwzględne szkolenie
Nowi strażnicy przechodzili intensywne szkolenie w obozach SS. Uczono ich posługiwania bronią, regulaminów, musztry. Ale też zachowania bezwzględności wobec wrogów Rzeszy. Mieli wyzbyć się wszelkich ludzkich słabości i emocji. Stawać się maszyną do zabijania.
Indoktrynacja nazistowska
Kluczowym elementem formowania strażników SS była indoktrynacja nazistowska. Wpojono im przekonanie o wyższości Niemców i konieczności oczyszczenia świata z "niższych ras". Usprawiedliwiano też stosowanie terroru i masowej eksterminacji. Tak kształtowano fanatycznych wykonawców Holokaustu.
Problem karalno Podsumowanie Podsumowanie
Strażnicy SS pełniący służbę w Auschwitz to jedni z największych zbrodniarzy w historii. Dopuszczali się niewyobrażalnych okrucieństw i mordów na niewinnych ludziach. Choć twierdzili, że tylko wykonywali rozkazy, w rzeczywistości bardzo często działali z własnej inicjatywy i dla osobistej satysfakcji. Byli starannie szkoleni i indoktrynowani przez SS, aby stać się bezwzględnymi katami. Po wojnie wielu z nich uniknęło kary i żyło normalnie, jednak ich zbrodnie na zawsze pozostaną piętnem. Pamięć o ofiarach Auschwitz i cierpieniu, jakie zadali oprawcy, powinna być przestrogą dla kolejnych pokoleń.