Wymarsz więźniów z Auschwitz w styczniu 1945
W styczniu 1945 roku, w obliczu zbliżającego się frontu wschodniego, Niemcy podjęli decyzję o ewakuacji obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. 17 stycznia rozpoczął się tragiczny marsz śmierci - przymusowa ewakuacja ponad 60 tysięcy wycieńczonych więźniów w głąb Rzeszy. Byli oni pędzeni przez załogi SS na zachód, w kierunku III Rzeszy. Więźniowie szli przez zaśnieżone pola i lasy, często boso, bez ciepłego ubrania i żywności.
Przygotowania do ewakuacji
W połowie stycznia 1945 roku Armia Czerwona znajdowała się zaledwie 60 km od obozu Auschwitz-Birkenau. Dowództwo SS postanowiło jak najszybciej ewakuować obóz, aby zatrzeć ślady zbrodni. Rozkaz o ewakuacji wydał osobiście Heinrich Himmler. Niemcy nie byli jednak w stanie zorganizować wystarczającej liczby pociągów do przewiezienia wszystkich więźniów. Zdecydowali się więc na przemarsz kolumn pieszych w głąb Rzeszy. Więźniów nie zaopatrzono w żadną żywność czy ciepłą odzież. Część z nich otrzymała tylko dodatkową porcję chleba i kawałek margaryny na drogę.
Pierwszy etap marszu w kierunku Wodzisławia Śląskiego
17 stycznia 1945 roku wyruszyła pierwsza kolumna około 15 tysięcy więźniów. Szli w stronę Wodzisławia Śląskiego. Tego samego dnia opuścił obóz drugi transport kolejowy z więźniami. Rankiem 18 stycznia wymaszerowała druga kolumna licząca około 15 tysięcy osób. Trzecia kolumna, złożona z około 15 tysięcy kobiet, wyruszyła po południu tego samego dnia. Więźniowie szli boso po zaśnieżonych drogach, często tonąc w zaspach. Temperatura spadła do -20 stopni Celsjusza. Setki osób padały z wycieńczenia już pierwszego dnia marszu.
Trasa marszu śmierci na zachód
Przez śnieżne pola i lasy
Trasa marszu śmierci wiodła z Oświęcimia na zachód przez Pszczynę, Mikołów, Gliwice, Toszek, Bytom, Pyskowice, Annaberg, Freiburg i dalej w głąb Rzeszy. Więźniowie szli głównie nocą, spędzając dnie w prowizorycznych obozach. Kolumny poruszały się leśnymi drogami i polnymi ścieżkami, omijając większe miejscowości. Często zbaczały z trasy, gubiąc orientację w terenie. Panował straszliwy mróz, a ubrani w cienkie pasiaki więźniowie brodzili po zaśnieżonych polach i lasach. Z powodu wyczerpania i odmrożeń nie byli w stanie iść dalej.
W stronę III Rzeszy
Celem marszu było jak najszybsze dotarcie w głąb Rzeszy, poza zasięg zbliżającej się Armii Czerwonej. Kolumny pędzono na zachód bez względu na straty. Każdego dnia ginęły setki osób. Załogi SS dobijały rannych i niemogących iść dalej. Według relacji świadków strzały z broni palnej były słyszane bez przerwy. Mimo to pozostali więźniowie byli zmuszani do kontynuowania marszu. Ciała zmarłych i zastrzelonych pozostawały na szlaku, nieraz deptane przez idących z tyłu.
Bez jedzenia i ubioru
Więźniowie nie otrzymali żadnych racji żywnościowych na czas marszu. Głodowali przez wiele dni. Pili wodę ze strumieni i jezior, ryzykując choroby. Nie mieli też ciepłej odzieży. Szli w cienkich pasiakach i drewniakach. Odmrożenia były na porządku dziennym. Wielu straciło palce u rąk i nóg. Inni zamarzali na śmierć podczas postojów. Straty sięgały nawet kilkuset osób dziennie. Mimo to kolumny były bezustannie poganiane do marszu przez strażników.
Cierpienia i umieranie więźniów
Wycieńczenie i choroby
Większość więźniów była już w momencie ewakuacji skrajnie wycieńczona głodem i ciężką pracą w obozie. Cierpieli na różne choroby, w tym tyfus i czerwonkę. Wielu było tak osłabionych, że ledwo się poruszało. Opuchnięte i pokryte ranami stopy utrudniały marsz. Przez brak opieki medycznej i leków nawet drobne urazy prowadziły do śmierci z powodu gangreny i ropni. Wycieńczeni więźniowie padałi setkami każdego dnia marszu i byli dobijani przez strażników.
Egzekucje maruderów
Każdy, kto opóźniał marsz lub próbował ucieczki, był natychmiast rozstrzeliwany. Załogi SS wyłapywały tak zwanych maruderów iPublicznie egzekwowali ich przy trasie marszu na oczach pozostałych więźniów, by podtrzymać dyscyplinę. Czasem rozstrzeliwano całe grupy opóźniające marsz. Masowe egzekucje miały miejsce m.in. w lesie koło Pszczyny, Palowicach i Żorach. Liczba rozstrzelanych sięgała nawet kilkuset osób dziennie.
Zimno, głód i pragnienie
Największymi zabójcami podczas marszu były ekstremalne zimno, głód i pragnienie. Temperatury rzędu -20 stopni Celsjusza przy braku odpowiedniego ubrania powodowały szybkie wychłodzenie organizmu. Odmrożenia, a nawet śmierć z powodu hipotermii były codziennością. Niedożywieni więźniowie nie mogli znaleźć pożywienia na uśpionych zimą polach i w lasach. Gasili pragnienie zanieczyszczoną wodą, co prowadziło do biegunki i odwodnienia. Wielu umierało w męczarniach z powodu typowych dla głodu obrzęków i wyniszczenia.
Próby ucieczek z transportu
Ucieczki pojedyncze i grupowe
Mimo terroru ze strony załóg SS i egzekucji uciekinierów, wielu więźniów decydowało się na próby ucieczki z marszu śmierci. Najczęściej były to ucieczki pojedynczych osób lub niewielkich grup liczących kilka-kilkanaście osób. Zbiegowie korzystali z okazji w postaci zamieszania, złej pogody czy nocy. Ukrywali się w przydrożnych rowach, krzakach i zabudowaniach. Czasem udawało im się przedostać do pobliskich wsi i uzyskać pomoc mieszkańców.
Ukrywanie się w lasach i wsiach
Uciekinierzy z marszu śmierci starali się jak najszybciej oddalić od kolumn i schronić w bezpiecznym miejscu. Najczęściej ukrywali się w lasach, stogach siana czy stodołach. Zdarzało się, że prosili o pomoc okoliczną ludność. Niektórzy chłopi i leśnicy decydowali się ich przechować i wyżywić. Inni jednak donosili władzom niemieckim o zbiegłych więźniach ze strachu przed represjami. Mimo to w okolicach trasy przemarszu ukrywało się wielu zbiegów z transportów śmierci.
Pomoc ze strony ludności polskiej
Wielu uciekinierom z marszu śmierci udało się przeżyć dzięki bezinteresownej pomocy ze strony polskiej ludności cywilnej. Mieszkańcy wsi często dzielili się skromnym jedzeniem i ubraniem. Udzielali schronienia w swoich domach, stodołach i piwnicach. Narażali się przy tym na surowe kary ze strony okupanta, włącznie z wywózką do obozu koncentracyjnego lub rozstrzelaniem. Mimo to wielu Polaków z narażeniem życia decydowało się pomagać wycieńczonym więźniom zbiegłym z transportów śmierci.
Wyzwolenie ocalonych przez Armię Czerwoną
Likwidacja pochodów przez wojska sowieckie
W drugiej połowie stycznia 1945 roku oddziały Armii Czerwonej natrafiły na trasie swojego marszu na kolumny więźniów pędzonych na zachód. Zaczęły stopniowo likwidować kolejne transporty śmierci, wyzwalając tych, którzy przeżyli. Ostatnie grupy ewakuowanych więźniów zostały odbite 27 stycznia w rejonie Gleiwitzu. Ci, którym udało się przetrwać ten koszmar, nie mogli uwierzyć, że odzyskali wolność.
Próby dotarcia do domu
Wyzwoleni przez sowietów byli więźniowie Auschwitz znaleźli się najpierw w prowizorycznych punktach zbiorczych. Stamtąd starali się na własną rękę dotrzeć do domów, czasem setki kilometrów dalej. Szli pieszo lub jechali na gapę pociągami. Część z nich trafiła też do szpitali z powodu odniesionych ran, chorób i wyniszczenia organizmu. Wielu zmarło tuż po wyzwoleniu, nie mając siły przetrwać. Ci, którzy przeżyli, zaczęli powolną rekonwalescencję.
Pobyt w szpitalach i punktach sanitarnych
Byli więźniowie, którzy przeżyli marsz śmierci, ale byli zbyt wyczerpani i chorzy by samodzielnie wrócić do domów, trafili do szpitali i punktów sanitarnych organizowanych pośpiesznie przez władze sowieckie. Panowały w nich trudne, prowizoryczne warunki, ale dla wielu uratowały one życie. Wyzwoleni otrzymali tu pierwszą pomoc medyczną, posiłki i dach nad głową. Po pewnym czasie rekonwalescencji większość mogła opuścić placówki i udać się w stronę domów.
Pamięć o marszu śmierci więźniów Auschwitz
Liczba ofiar nieznana do dzisiaj
Dokładna liczba ofiar marszów śmierci z obozu Auschwitz-Birkenau nie jest znana do dziś. Historycy szacują, że życie straciło od kilkunastu do nawet ponad dwudziestu tysięcy więźniów. Zmarli z wyczerpania, chorób, mrozu, głodu i pragnienia lub zostali zastrzeleni przez strażników. Ich ciała pozostawały w bezimiennych mogiłach wzdłuż trasy przemarszu. Tragiczny los uczestników marszu śmierci pozostaje przestrogą dla potomnych.
Marsz śmierci - tragiczny exodus więźniów Auschwitz
Marsz śmierci więźniów z Auschwitz, do którego doszło w styczniu 1945 roku, pozostaje jedną z najtragiczniejszych kart historii II wojny światowej. Wycieńczeni, chorzy ludzie, pędzeni przez załogi SS w mroźną zimę na pewną śmierć, stanowią wstrząsający obraz bestialstwa reżimu nazistowskiego. Ich cierpienia i walka o przetrwanie, a także bezinteresowna pomoc okazywana przez polskich cywilów, są świadectwem siły ludzkiego ducha w obliczu zła. Pamięć o ofiarach Death March pozostanie na zawsze mementem okrucieństw wojny i obozów zagłady.