Wyobraź sobie, że idziesz na rozmowę o pracę, a Twój przyszły szef mówi: "Aby żyć w zgodzie ze mną, musisz wykonywać wszystkie polecenia, nawet niewłaściwe, siedzieć cicho i do niczego się nie wtrącać." Brzmi kuriozalnie, prawda? Jednak w czasach PRL-u ta zasada obowiązywała w kopalniach. Nieznany dotąd górnik z Katowic odważył się opisać patologie, z jakimi się tam stykał, a jego pamiętnik wywołał prawdziwą burzę.
Pamiętnik górnika z Katowic: prawda o patologiach w kopalni
Wyobraź sobie, że jesteś górnikiem w czasach PRL-u, wykonującym ciężką pracę na dole kopalni. Codziennie zmagasz się z awariami sprzętu, złą organizacją i marnotrawstwem. A to wszystko przez brak dbałości o konserwację i lekceważenie problemów przez pracodawcę.
Właśnie taką sytuację opisał niezwykły pamiętnik Wiesława Złocha, górnika z kopalni "Gottwald" w Katowicach. Jego zapiski ukazują realia pracy w kopalni - kumoterstwo, niegospodarność i zatajanie wypadków, by nie obniżać premii dla kierownictwa.
Złoch odważył się opisać to wszystko z pierwszej ręki, nie bacząc na konsekwencje. Jego pamiętnik to bezcenny dokument prawdy o patologiach, które miały miejsce w PRL-owskich zakładach pracy.
Praca w kopalniach: absurdy, marnotrawstwo, zakaz ujawniania
Życie górnika w tamtych czasach było pełne absurdów i niesprawiedliwości. Złoch opisywał wielotygodniowe oczekiwanie na naprawę telewizora, puste półki sklepowe i bezsensowne przepisy, które utrudniały codzienne życie.
Ale najgorsze było to, co działo się w samej kopalni. Stare, awaryjne urządzenia, z których nikt nie robił sobie wielkiego problemu. Bo polecenia pracodawcy były jasne - wykonywać wszystko po cichu, bez żadnych pytań i wtrącania się.
Złoch doświadczył tego na własnej skórze, gdy wbrew zaleceniom przełożonych, zgłosił swój wypadek w pracy. Został za to ukarany przeniesieniem na gorszy oddział - tak pracodawca dawał do zrozumienia, że oczekuje tylko cichości i zgody na panujący stan rzeczy.
- Awarie sprzętu były na porządku dziennym, a kierownictwo nic z tym nie robiło
- Górnicy musieli milczeć, wykonywać polecenia pracodawcy i nie wtrącać się do niczego
- Kto się temu sprzeciwiał, był przenoszony na gorsze stanowiska
Czytaj więcej: Ściany katedry Notre Dame w Polsce urzekają gotyckim kunsztem
Reakcja władz: cenzura pamiętnika i ostracyzm dla autora
Kiedy fragmenty pamiętnika Złocha wyciekły na łamy tygodnika "Polityka", władze PRL-u zareagowały z wielkim oburzeniem. Pracodawca z kopalni nie chciał tolerować ujawniania niewygodnych prawd.
Choć początkowo chciano "przetrzepać skórę" autorowi pamiętnika, interwencje innych górników zmusiły kierownictwo do odstąpienia od tych planów. Jednak na Złocha spadł ostracyzm i prześladowania.
Doświadczył on boleśnie, że nie ma szans wygrać sporu z pracodawcą - ten zawsze znajdzie sposób, by spacyfikować buntownika. A wszystko po to, by zachować zgodę i posłuszeństwo pracowników.
- Władze PRL zareagowały gniewem na publikację niewygodnego pamiętnika
- Pracodawcy chcieli ukarać autora, ale odstąpili od tego pod naciskiem innych górników
- Złoch został objęty ostracyzmem za niewypełnienie poleceń pracodawcy i nieprzestrzeganie cichości